| Strona główna | Suzuki SV650 pojawił się na rynku w 1999 roku. Z uwagi na wszystkie swe walory, od razu stał się hitem sprzedaży na większości rynków. Popyt na ten motocykl początkowo przeszedł najśmielsze oczekiwania samego producenta, przez co Suzuki miało w pierwszym roku produkcji problemy z dostawą do dealerów odpowiedniej ilości maszyn. Od samego początku swojej obecności na drogach Europy, motocykl oferowany był przez polskich dealerów, ale SV nie potrafił sobie zaskarbić sympatii naszych motocyklistów. W sumie ni pies to ni wydra, pojemność jakaś dziwna, a wygląd mało „wypasiony”. Z tego względu w kraju, gdzie liczy się przede wszystkim jak sprzęt wygląda, a nie jeździ, wołowaty Bandit 600 sprzedawał się znacznie lepiej. Dopiero w ostatnich latach SV nagle staje się u nas popularny i wszyscy wypowiadają się o tym motocyklu z uznaniem, na jakie sprzęt ten zasługuje. Korzenie nowej konstrukcji sięgają połowy lat 90-tych. Była to era triumfów motocykli z logo Ducati na zbiorniku paliwa. Ogniste V2 ze słonecznej Italii nie dawały szans japońskim rzędowym czwórkom, nie tylko na torze wyścigowym, ale także w oferowanej codziennej radości z jazdy. Wyczuwając koniunkturę, ambitni japończycy postanowili zrobić supermotocykl napędzany silnikiem w układzie V2, ale po swojemu, czyli lepiej niż makaroniarze. Wynikiem prac Suzuki był radykalny TL1000s zaprezentowany w 1997 roku, a inżynierowie Hondy pokazali w tym samym czasie VTR1000. Nowe motocykle prezentowały znakomite osiągi i niewątpliwie miały swój styl. Były niestety jednocześnie drogie w zakupie i eksploatacji, a TL zniechęcił wielu chorobami wieku dziecięcego i nerwowym prowadzeniem, trudnym do opanowania dla niedoświadczonych kierowców. Wyciągając wnioski z lekcji, jaką były kłopoty ze sprzedażą TL1000s, Suzuki w 1999 roku zaproponowało klientom motocykl, który łączył wszystkie zalety silnika V2 oraz stabilnego zawieszenia, a wszystko to za bardzo przystępną cenę. SV650 w latach 1999-2002 praktycznie nie ulegała żadnym modernizacjom. Dopiero w 2003 roku Suzuki zaprezentowało gruntownie przekonstruowany motocykl ze zmienioną ramą, owiewkami oraz z silnikiem zasilanym wtryskiem. W Polsce oferowany jest on tylko w wersji z owiewką tryskiem. W Polsce oferowany jest on tylko w wersji z owiewką. Motocykliści domagali się, aby zrobić litra z ulubionej SV650. Ludzie z Suzuki przez pewien czas zdawali się nie zwracać na te głosy uwagi, ale w końcu w 2003 roku zdecydowali się na wypuszczenie SV1000. Można bez obaw powiedzieć, że duże SV ma w sobie pewne radykalne cechy TL, jak również wszystko, co dobre z poprzednika. Kiedy Suzuki kilka lat temu przedstawiło światu SV650, natrafiło tym samym na słodką wisienkę na motocyklowym torcie. Lekki, pełny charakteru, mocny, w rozsądnej cenie, z konkretnym gangiem, uniwersalny. Te określenia padały najczęściej przy opiniowaniu małej SV-ki, która momentalnie znalazła uznanie wśród nowicjuszy i zaawansowanych jeźdźców. W owym czasie koncern z Hamamatsu był już w posiadaniu jednego ogromnego, sportowego V-Twina. Mowa oczywiście o TL1000 S i R. Ten motocykl wzbudzał szacunek swoją agresywnością i rozmiarami, jednak tracił zwolenników z powodu wielu niedociągnięć, tzw. chorób wieku dziecięcego. Motocykliści tymczasem domagali się, aby zrobić litra z ulubionej SV650. Ludzie z Suzuki przez pewien czas zdawali się nie zwracać na te głosy uwagi, ale w końcu w 2003 roku zdecydowali się na wypuszczenie SV1000. Można bez obaw powiedzieć, że duże SV ma w sobie pewne radykalne cechy TL, jak również wszystko, co dobre z poprzednika. Ciekawostka: pojemność skokowa silnika SV1000 wynosi dokładnie 996 ccm3. Przypadek czy niezwykle sprytna próba ukazania fascynacji sportowymi widlakami spod znaku Ducati? Na to pytanie niech każdy z osobna odpowie sobie sam. Ostry jak brzytwa Taki właśnie jest jego design, podobnie jak i mniejszej wersji (oczywiście mówimy o motocyklach po modernizacji). Różnice między tymi dwiema pojemnościami nie są ogromne, jednak zauważalne. „1000" jest po prostu większy (to dopiero truizm!). SV1000 ma grubsze rury zawieszeń, solidniejszy wahacz, szerszą oponę w rozmiarze 180, dwa kominy. Mniejszy brat sprawiał wrażenie lekkiego jak piórko, poręcznego, zwinnego wymiatacza i taki właśnie był. „Tysiąc" rozwinął nieco mięśnie i urósł, ale to nie sprawia, że można go wrzucić do kategorii „big bike". Nadal czuć tą precyzję, ostrość i lekkość. Całość nie wygląda już tak „dukatowato" i klasycznie, jak pierwsze SV650, ale na pewno nie brzydko. Suzi jest bardzo zwarta, silnik ciasno siedzi w aluminiowej ramie, co sprzyja wyczuciu motocykla na zakrętach i zżycia się z nim. Szczególnie interesująco prezentuje się tylna część motocykla, w którą wkomponowano dwa paski z diodami LED w stylu statku kosmicznego. O ile ogołocona z owiewki wersja zdaje się nieco wpisywać w styl retro, S-ka wręcz opływa w nowoczesność i modernizm. Agresywny wygląd zdaje się SV-ce pasować wyśmienicie, kreując w ten sposób obraz nowoczesnego, turystyczno-sportowego pocisku,. |